2. Zamek Książąt Pomorskich. Zamek Książąt Pomorskich w Darłowie został wybudowany w drugiej połowie XIV wieku. W XVIII i XIX wieku znajdowały się tutaj magazyny oraz więzienie, natomiast od 1930 roku zamek stanowi siedzibę Muzeum w Darłowie. Jest to miejsce, od którego warto zacząć zwiedzanie okolic, aby lepiej poznać ich W tym artykule omówimy, jakie rodzaje ryb można spożywać na surowo do sushi, i podpowiemy, jak upewnić się, że owoce morza są bezpieczne. 17 łatwych przepisów, które każdy może zrobić Wszystkie wskazówki, których potrzebujesz, aby rozpocząć przygodę z japońską kuchnią, przez ograniczony czas, za darmo jako nasz pierwszy e Być może dla niektórych nazwa tej małej ryby może wydawać się egzotyczna. W tym przypadku można to nazwać w prosty sposób – sardelą, ponieważ obie odmiany ryb są spokrewnione więzami rodzinnymi ze śledziem. To właśnie od ich bliskich krewnych sardele i sardele wzięły swoją elastyczność, mięsistość i srebrny kolor. Wtedy bowiem rozwój człowieka jest najintensywniejszy. Ryby można już wprowadzać do menu siedmiomiesięcznym bobasom. Przeciwskazaniem jest stwierdzona (!) u dziecka alergia pokarmowa, przez którą lekarz (!) zadecyduje o opóźnieniu wprowadzania ryb do diety. Zaleca się aby podawać maluchom 1-2 porcji ryby tygodniowo. Poniżej przedstawimy kilka z nich. Karaś – rozpoznawalne są jako, tzw. złote rybki. Nie ma dla nich znaczenia wielkość oczka wodnego. Można spotkać je w kilku kolorach: żółtym, czarnym, czerwonym, pomarańczowym czy białym. Występują w kilku odmianach, ale najlepszymi do zbiorników wodnych będą: kometa, nimfa bądź shubunkin. Ryby są istotnym elementem diety w ciągu pierwszych trzech lat życia – gdy dziecko rośnie tak intensywnie. Zaleca się spożywanie ryb co najmniej raz, a najlepiej dwa razy w tygodniu. Jednak nie wszystkie ryby nadają się do spożycia przez małe dzieci. Istotny jest również ich sposób przyrządzania. Jakie ryby podawać dziecku? . Jak często podajesz dziecku rybę? Niestety większość z nas je zbyt mało tego delikatnego mięsa. Małych niejadków odstraszają ości, specyficzny zapach i śliska skóra. Jakie gatunki ryb są najlepsze dla dzieci? Jak zachęcić malucha do ich jedzenia? Zobacz film: "Poznaj fakty o rozwoju dwulatka" spis treści 1. Dobre i złe ryby dla dzieci 2. Jak przyrządzać ryby dla dzieci? 3. Eksperymenty w kuchni 1. Dobre i złe ryby dla dzieci Dlaczego ryby powinny się znaleźć w menu najmłodszych? Ze względu na dużą zawartość łatwo przyswajalnego białka, zdrowych kwasów omega-3 i omega-6, a także witamin i minerałów (witamina A, D, potas, wapń, fosfor). Dietetycy sugerują, że muszą one gościć w jadłospisie dziecka co najmniej 2 razy w tygodniu. Jakie gatunki powinni wybierać rodzice? Tak naprawdę można sięgać po wszystkie ryby, jednak ze względu na preferencje maluchów najlepiej sprawdzą się ryby o małej liczbie ości, takie jak łosoś, sola i mintaj. Dzieci chętniej jedzą też te o białym mięsie. Panga to gatunek, którego należy unikać. Ryb tych nie powinny jeść ani dzieci ani dorośli, ponieważ podczas ich hodowli używa się antybiotyków, hormonów i środków bakteriobójczych. Poza tym ryby te mogą kumulować w mięsie metale ciężkie. Dzieciom nie należy również podawać konserw rybnych ani ryb wędzonych. Są ciężkostrawne i mogą zawierać duże ilości substancji konserwujących, które nie są polecane maluchom. Twoje dzieci akceptują rybę tylko w formie paluszków rybnych? Niestety, to produkt wysokoprzetworzony, zawierający dużo tłuszczu i węglowodanów prostych (panierka), dlatego warto z nich jak najszybciej zrezygnować. 2. Jak przyrządzać ryby dla dzieci? Przygotowanie ryby w sposób, który zachęci niejadka do ich zjedzenia, może być na początku wyzwaniem. Całe szczęście masz do dyspozycji wiele różnych gatunków i metod gotowania, dlatego na pewno uda ci się znaleźć dania, które dziecko polubi. Lekarze stanowczo odradzają smażenie, ponieważ ryby tracą wtedy cenne składniki odżywcze. Najlepiej gotować je na parze, ponieważ ta technika pozwala zachować witaminy i minerały. Zupa rybna to również dobry sposób na przemycenie morskich stworzeń do menu dziecka. Ryby można też piec i grillować. Do ich przygotowywania używaj małej ilości tłuszczu i soli. Smak możesz podkreślić poprzez aromatyczne zioła, takie jak koperek, natka pietruszki, oregano czy tymianek. Zawsze dodawaj sok z cytryny, który ożywi potrawę i nada jej charakteru. 3. Eksperymenty w kuchni Wiemy, że większość dzieci na widok ryby ugotowanej na parze nie będzie skakać z radości, dlatego warto spróbować nowych przepisów, by zachęcić malucha do ich spożywania. Jedzenie dla dzieci musi być atrakcyjne, dlatego weź to pod uwagę, planując posiłek. Jak podać rybę w inny sposób? Maluch na pewno chętnie sięgnie po szaszłyki z łososia i warzyw. Filet wystarczy pokroić w grubszą kostkę, przyprawić solą, pieprzem cytrynowym i ziołami, a następnie ponadziewać na patyczki do szaszłyków. Dodaj do tego czerwoną paprykę i cukinię, a otrzymasz proste, smaczne i kolorowe danie dla dziecka. Masz w domu miłośnika paluszków rybnych? Zamiast gotowego dania przygotuj je samodzielnie. Będziesz potrzebować filetów z dowolnej białej ryby (np. dorsza, miętusa, soli). Sekret zdrowych paluszków rybnych tkwi w panierce. Zamiast mąki i bułki tartej, wykorzystaj otręby owsiane, orzechy albo... kaszkę kuskus. Dodaj świeże i suszone zioła, panieruj i usmaż krótko na mocno rozgrzanym oleju. Większość dzieciaków przepada za hamburgerami, dlatego zaserwuj swojemu maluchowi rybne burgery. Kotleciki z takiego mięsa świetnie zastąpią wołowinę czy wieprzowinę i będą o wiele zdrowsze. Jaką rybę wybrać? Możesz wziąć doradę, dorsza albo łososia. Wcześniej ją ugotuj albo upiecz, rozdziel mięso widelcem i połącz z ziołami i jajkiem. Burger z ryby można podać w bułce z warzywami albo jako kotlecik w towarzystwie ziemniaków i surówki. Pamiętaj, że dzieci czerpią wzorce od rodziców. Jeśli sama lubisz ryby i często je jadasz, twoje dziecko też je pokocha. Staraj się przygotowywać je na różne sposoby, a twój maluch chętnie zje taki zdrowy i smaczny obiad. polecamy Ryby – są źródłem wielonienasyconych kwasów tłuszczowych (omega-3), jodu, witaminy D i pełnowartościowego białka. Chociaż mamy świadomość tego, że ich obecność w zdrowej diecie jest wskazana, nie wszyscy za nimi przepadamy. Większość z nas nie zdaje sobie również sprawy z tego, że nie każdy gatunek ryb ma korzystny wpływ na nasz organizm. SUBSTANCJE NIEPOŻĄDANE W RYBACH Zakład Chemii Żywności i Środowiska Morskiego Instytutu Rybackiego w Gdyni we współpracy z Centralnym Laboratorium Instytutu Zootechniki w Krakowie, Państwowym Instytutem Weterynaryjnym w Puławach i Eurofins Steins Laboratorium w Malborku przeprowadzili badania składników odżywczych i substancji niepożądanych w rybach morskich i hodowlanych znajdujących się na Polskim rynku. W badaniach przede wszystkim zwracał uwagę na obecność w rybach dioksyn (oraz pochodnych) i metali ciężkich (w szczególności rtęci). To właśnie te substancje są najbardziej charakterystyczne dla ryb. SZKODLIWE DIOKSYNY Dioksyny są przemysłowymi produktami ubocznymi, a ich obecność w środowisku w dużym stopniu związana więc jest z działalnością człowieka. Są to substancje toksyczne, które kumulują się w tłuszczu i występujące w rybach bałtyckich, ale też mięsie, produktach mlecznych, a także w powietrzu i zanieczyszczonej wodzie. Dioksyny są dla naszego organizmu bardzo szkodliwe. Jednak tak jak w przypadku wszystkich zanieczyszczeń określona została tymczasowa tolerowana dawka tygodniowego pobrania pierwiastka lub związku toksycznego (ze wszystkich źródeł) bez szkody dla zdrowia nazwana w skrócie PTWI. Po przekroczeniu bezpiecznej dawki dioksyny nie pozostają bez wpływu na nasz organizm, mogą bowiem wywoływać nowotwory (układu pokarmowego, płuc), choroby układów immunologicznego i nerwowego, uszkodzenia wątroby, bezpłodność, a także uszkodzenie płodu u kobiet w ciąży. Najbardziej skażone są surowce i produkty pochodzenia morskiego oraz ryby słodkowodne. W żywności pochodzenia zwierzęcego najwięcej tych substancji znajduje się w produktach bogatych w tłuszcz (tłuste ryby, wątroby, tkanka tłuszczowa). W związku z nagromadzaniem się dioksyn w kolejnych etapach łańcucha pokarmowego, ryby drapieżne oraz ryby starsze zawierają ich więcej niż ryby niedrapieżne i młode. Pochodzenie ryb ma również znaczenie – ryby ze zbiorników zamkniętych bądź z ograniczoną wymianą wody zawierają więcej dioksyn. W 2004 r. naukowcy amerykańscy przebadali zawartość 14 szkodliwych substancji w łososiach wolno żyjących i hodowlanych. Badania pokazały, że nawet najbardziej skażony dziki łosoś był lepszy niż najmniej skażony łosoś hodowlany – szczególnie wysoka była zawartość właśnie dioksyn. W Polsce najczęściej sięgamy po hodowlane łososie np. z Norwegii, jednak warunki ich rozwoju w tym kraju są coraz lepsze i skażenie ryb tam hodowanych zmniejsza się systematycznie. ZAGROŻENIA ZWIĄZANE Z RTĘCIĄ Badania specjalistów dowodzą, że praktycznie wszystkie ryby zawierają śladowe ilości rtęci, dlatego ważne jest aby wybierać te gatunki, które w mniejszym stopniu narażone są na skażenie. Z ryb często spożywanych w Polsce najwięcej rtęci zawiera ryba maślana i tuńczyk, a poza tym: okoń, węgorz, płoć, dorsz (dane: Morski Instytut Rybacki w Gdyni, 2010), ze względu na wysoką zawartość rtęci nie należy również spożywać miecznika, marlina, makreli królewskiej, mięsa rekina, a z powodu małej wartości odżywczej pangi i tilapii. Najmniej tego pierwiastka spotkamy w rybach małych, żyjących krótko, znajdujących się na samym dole łańcucha pokarmowego, np. w śledziach, sardynkach, mintaju i dzikim łososiu (nie z hodowli). Rtęć podobnie jak dioksyny kumuluje się w organizmach żywych, dlatego zasada wyboru jest podobna jak w przypadku ryb skażonych dioksynami. Należy wybierać ryby niebędące drapieżnikami, żyjące krótko, zamieszkujące czyste duże środowiska wodne. Dla większości osób niewielkie ilości rtęci nie stanowią zagrożenia, jednak niektóre gatunki ryb zawierają wystarczającą ilość tego pierwiastka, by uszkodzić płód lub zaszkodzić karmionemu piersią noworodkowi. Specjaliści zalecają również, by ciężarne, kobiety karmiące i dzieci poniżej szóstego roku życia spożywały maksymalnie dwie porcje ryb tygodniowo, przy czym powinny to być gatunki ryb zawierające jak najmniej rtęci. Pierwiastek ten po osiągnięciu odpowiedniego stężenia w organizmie człowieka może być szkodliwy również dla zdrowych dorosłych osób. Wysokie stężenie rtęci w organizmie może spowodować trwałe uszkodzenie nerek i mózgu. JAKIE RYBY JEŚĆ? Najlepiej te, które zawierają najwięcej niezbędnych nienasyconych kwasów tłuszczowych i najmniej zanieczyszczeń. Niestety najczęściej jest tak, że im tłustsza i bogata w NNKT ryba, tym więcej w niej rtęci, diosksyn i innych toksycznych substancji (patrz tabela na końcu postu). Europejski Urząd ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA) określił kilka gatunków ryb szczególnie zanieczyszczonych. Są to: marlin, rekin, miecznik i tuńczyk. W Polsce na szczęście gatunki te (poza tuńczykiem) nie są popularne. Z zasady najwięcej rtęci i dioksyn znajdziemy w rybach drapieżnych i tych, które długo żyją (np. tuńczyki dożywają 10 lat) i zamieszkują zbiorniki zanieczyszczone. Zdaniem specjalistów najczystsze wody z których poławiane są najzdrowsze są ryby to rejon Pacyfiku i Oceanu Atlantyckiego, a morze Północne. Jak twierdzą badacze z Morskiego Instytutu Rybackiego u ryb bałtyckich nie stwierdza się przekroczeń dopuszczalnych zawartości rtęci i dioksyn oraz obserwuje się powolny spadek zawartości tych zanieczyszczeń. Jakie zatem ryby jeść, a których unikać? Z danych obliczonych przez Morski Instytut Rybacki, aby pobrać zalecaną dzienną dawkę kwasów EPA i DHA należy spożyć tygodniowo około 14 kg pangi i 7 kg mintaja. Spożycie takich ilości tych ryb będzie powodowało pobranie dioksyn i pochodnych odpowiednio na poziomie 23 i 11 % PTWI (w przypadku konsumenta ważącego 70 kg). Zatem jest to stosunkowo bezpieczne dla konsumenta, ale spożycie takich dużych ilości ryb jest mało realne. Kto z nas je 21 kg ryb tygodniowo? Z drugiej strony w przypadku tłustych ryb bałtyckich jak łosoś i szprot, które są stosunkowo bogate w NNKT, aby pobrać zalecaną dawkę kwasów EPA i DHA należy spożyć tygodniowo 91 g łososia i 126 g szprota. Jednak spożycie takich ilości łososia i szprota będzie skutkowało pobraniem dioksyn i pochodnych odpowiednio na poziomie 88 i 90 % PTWI (w przypadku konsumenta ważącego 70 kg). Ten scenariusz wydaje się nie być bezpieczny dla konsumenta, gdyż związki te są pobierane nie tylko z rybami ale także z inną żywnością. Dlatego pomimo iż spośród badanych gatunków ryb, tłuste ryby bałtyckie zawierają najwyższe poziomy kwasów n-3, to nie można ich jeść bez ograniczeń ze względu na duże ich skażenie. Nie oznacza to, że nie powinny być w ogóle spożywane, ale ich spożycie powinno być ograniczone i dlatego w diecie należy łączyć je z innymi gatunkami ryb. Powyższe rozważania związane z korzyściami i zagrożeniami wynikającymi ze spożycia ryb najlepiej wypadają dla hodowlanego pstrąga. Aby pobrać zalecaną w profilaktyce chorób serca dzienną dawkę kwasów EPA i DHA należy spożyć tygodniowo około 196 g tej ryby. Spożycie takiej ilości hodowlanego pstrąga będzie skutkowało pobraniem dioksyn i pochodnych na poziomie 8 % PTWI (w przypadku konsumenta ważącego 70 kg). Ten scenariusz wydaje się być bezpieczny dla zdrowia, a zarazem realny. JEŚĆ, CZY NIE JEŚĆ? Ze względu na to, że przeciętny Polak spożywa średnio tylko niecałe 10 kg mięsa ryb w ciągu roku, udział procentowy pobrania dioksyn i rtęci z tych produktów stanowią kolejno tylko (albo i aż) 11,29 % i 3,54 % ogólnie wchłoniętych przez nasz organizm zanieczyszczeń. Znacznie więcej dioksyn np. pobieramy z mięsa (43 %) i produktów mlecznych (35 %), a nawet jajek (9 %). Ryby warto jeść przede wszystkim ze względu na dobroczynne kwasy omega. Jak podaje WHO (Światowa Organizacja Zdrowia) kwasy omega-3 powinny stanowić 5 – 8 % dostarczanej dziennie energii, czyli 18 g dziennie w pożywieniu. Organizm człowieka najlepiej wchłania i wykorzystuje kwasy EPA+DHA z grupy omega-3, które są obecne przede wszystkim w rybach i owocach morza. Spożycie ryb niesie za sobą dużo więcej korzyści niż całkowite ich wyeliminowanie z diety. Naukowcy z Harvardu przeprowadzili badania i wykazali, że pomimo iż kobiety spożywające duże ilości ryb w czasie ciąży miały wyższe stężenia rtęci we krwi, ich dzieci po urodzeniu wykazywały lepsze wyniki w rozwoju ośrodkowego układu nerwowego. Dzieci te miały również lepiej rozwinięte umiejętności językowe i lepszą koordynację wzrokowo-ruchową niż dzieci matek, które jadły mniej ryb. Lekarze i dietetycy zalecają jedzenie ryb dwa razy w tygodniu i najlepiej gdyby były to różne gatunki ryb. Dobrze mieć świadomość zagrożeń płynących z żywności i unikać spożywania tych ryb, o których wiadomo, że zawierają szkodliwe substancje i wybierać te najbezpieczniejsze dla nas. Jeśli więc będziemy wybierali odpowiednie rodzaje ryb oraz dobierali właściwe ich ilości, nie powinniśmy obawiać się zagrożenia. Dla spragnionych większej dawki informacji polecam poniższe linki. Dodaję też tabelę, którą opracowałam na podstawie badań Morskiego Instytutu Rybackiego, a dotyczą ryb których spożycie w naszym kraju jest największe. W tabeli w pierwszej kolumnie jest informacja na temat zawartości NNKT (omega-3) w 100 g mokrej masy, a w pozostałych kolumnach ilość rtęci, dioksyn i pochodnych (opracowanie własne na podstawie badań MIR). ŹRÓDŁA: Jeśli podobał Ci się ten wpis, możesz dodać mi o tym znać na kilka sposobów: * Polub mój fanpage na Facebooku KLIK * Udostępnij ten konkretny wpis klikając na ikonkę Facebooka poniżej * Napisz mi ciekawy komentarz pod wpisem tutaj lub na Facebooku Każdy taki miły gest to motywacja do dalszej pracy nad rozwojem bloga i własnym, bo dzięki temu wiem, że moi czytelnicy gdzieś tam są, czytają i podoba im się to, co piszę. Dziękuję! Pokaż sam tekst do skopiowaniaDlaczego Lord Kruszwil nie ma przyjaciół? - Bo przyjaciół poznaje się w biedzie! | Pokaż sam tekst do skopiowaniaStoją dwie blondynki na przystanku i czekają na autobus. Autobus podjeżdża, a one podchodzą do drzwi kierowcy i jedna się pyta: - Dojadę tym autobusem do Centrum? - Nie - odpowiada kierowca. - A ja? - pyta druga. | Pokaż sam tekst do skopiowaniaDlaczego alkoholicy nie pracują jako drwale? - Bo byliby ciągle narąbani. | Pokaż sam tekst do skopiowaniaJak piją matematycy? - Na potęgę. | Pokaż sam tekst do skopiowaniaCzego najbardziej nie lubił bramkarz na matmie? - Słupków. | Pokaż sam tekst do skopiowaniaCo robi strażak na siłowni? - Spala kalorie. | Pokaż sam tekst do skopiowaniaJak terrorysta rąbie drewno? - Z zamachem. | Pokaż sam tekst do skopiowaniaPrzez jakie ryby można skakać? - Przez płotki. | Pokaż sam tekst do skopiowaniaCo robi zaatakowany kucharz? - Wzywa Posiłki. | Pokaż sam tekst do skopiowaniaCo robi rycerz, kiedy zapina kurtkę? - Męczy się z zamkiem. | Odpowiedzi Kej Ti odpowiedział(a) o 16:35 Myślę źe tyle wystarczy ale możesz podnieść do 30cm Myślę, że nie odpowiem na to pytanie tak jak będziesz chciała, ale postaram się pomóc. Nie interesuje się weterynaryjną stroną psów, bardziej psychiczną, bo tym się chce specjalizować w niedalekiej przyszłości. Skoki agillity są fajną atrakcją, fajnym spędzeniem czasu, jednak pies musi być w pełni skupiony na skokach i posłuszeństwie. Jest to dla niego super jednak do czasu. Chodzi mi o to żebyś go z tym nie przemęczała, kilka skoków dziennie wystarczy, a swoje zabawy z nim staraj się urozmaicić...Każda zabawa się nudzi prawda ? :D Pod względem weterynaryjnym, mogę powiedzieć tylko tyle, że jeśli to będzie pare skoków, pies spokojnie może skakać tyle ile skacze, lub tyle ile jest w tej klasie według regulaminu... :) Jeżeli chcesz być pewna i mieć bardziej fachową wiedze zapytaj weterynarza w tym temacie Pozdrawiam !Ps. Jeżeli masz jakieś pytania pisz do mnie wiadomość :) blocked odpowiedział(a) o 16:39 Myslę, że powinnaś zostać przy 25 York ma 23 cm w kłębie i też mniej więcej tyle skacze. Belief odpowiedział(a) o 17:03 Mój Noder ma w kłębie 27cm i kiedyś udało mu się przeskoczyć stacjonaty ustawione dla psów L (65cm) jednak rzeczywiście nie jest to ani rozsądne, ani bezpieczne. Fifi pewnie też by tyle przeskoczyła, ale po co tak forsować psy, skoro to nie jest nawet regulaminowe (ja nie każę Nodiemu skakać takich wysokości, to był jeden trening, na którym spróbowaliśmy). Fifka ma 20cm, a pies może przeskakiwać stacjonaty wyższe od siebie, tak więc ja proponuję trenować na najniższej regulaminowej wysokości - 25cm. Oczywiście mogłabyś ustawić tyczkę na 30 czy 35cm, ale czym niższa poprzeczka, tym szybciej i dokładniej pies pokonuje hopkę. Ja często ćwiczę z Nodim na 25cm, pomimo, że mogłabym ustawić wysokość na najwyższą - 35cm, bo mam pewność, że mój pies to przeskoczy - tylko, że po co? :) Skacząc na niższych poprzeczkach pies nie zmęczy się tak szybko i będzie mógł pokonać dynamicznie (byle dokładnie!) resztę przeszkód. Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub

przez jakie ryby można skakać