Msza przypomina jednak niebo czymś o wiele istotniejszym niż szczegóły liturgii. Być w niebie to być z Chrystusem, mieszkać stale w obecności żywego Boga. Na Mszy spotykamy Chrystusa twarzą w twarz. W Komunii Świętej jesteśmy prawdziwie z Chrystusem. Gdy to się dzieje, jesteśmy w niebie i nieważne, jak bardzo przyziemna jest Niebo jest prawdziwym miejscem, w którym przebywamy z Bogiem i mamy wieczną radość. Biblia opisuje piękno i doskonałość nieba w żywych obrazach. Niebo jest miejscem zjednoczenia, gdzie spotkamy naszych bliskich, którzy również przyjęli Chrystusa. Nasza wieczna egzystencja w niebie będzie wolna od bólu, smutku i śmierci. I tak jak ciało chorzało przez najdrobniejszą wadę ustroju, tak dusza po śmierci cierpi za najlżejsze od zakreślonej jej planem Bożym linii, po której iść była powinna. Podziwia też każdą myślą, każdym drgnieniem czucia Bożą sprawiedliwość i najbardziej srogo nawet cierpiąc, nie buntuje się przeciw jej wyrokom. Jest święta tak niecierpliwa w miłości, że chce roznosić niebo po ziemi, zapewniając, że "niebem moim będzie czynić dobrze na ziemi". Gdzie indziej tłumaczy: "Myślę o dobru, które chciałabym spełnić po śmierci: starać się o chrzest dzieci, pomagać księżom, misjonarzom, całemu Kościołowi"[14] . To Teresa od Dzieciątka Człowiek, który przekroczył granicę śmierci. Przemysław Henzel. 22 marca 2013, 09:32. KOPIUJ LINK. Wszystko zaczęło się, gdy ten znany lekarz zapadł na groźną chorobę. Jak mówi Biblia niewiele mówi o tym, jak wyglądają zaświaty, czyli niebo i piekło. Wierni natomiast chcieli wiedzieć, czego mogą oczekiwać po śmierci i co stanie się z ich duszami. Odpowiedź na te pytania dawały apokryfy. Zawierały one wizje niebiańskich wspaniałości i piekielnych okropieństw. . Bestia W pewnym momencie znalazłem się nad brzegiem morza. Był przepiękny zachód słońca i piękna, potężna tarcza słoneczna. Wyglądało to tak (i usłyszałem też taki przekaz), jakby miało być 20 minut przed zachodem słońca. Niebo było czyste, a kolory niesamowite. Patrzyłem na słońce, a ono mnie w ogóle nie raziło. Byłem otoczony duszami, które dostały się do nieba. Zrozumiałem, że mój ojciec również był w niebie. Kiedy patrzałem na światło i niebo, nagle na niebie i na słońcu pokazała się chmurka, która zaczęła się powiększać. Była ona najpierw biała, ale z czasem, gdy urosła, przekształciła się w czarną chmurę, zupełnie jak przerażające tornado. Chmura ta zaczęła pędzić w moją stronę. Czułem, że mam na nią patrzeć. Nie odczuwałem przy tym żadnego strachu ani lęku. Bo mimo iż byłem sam, to byłem otoczony tym światłem i ono się jakby do mnie zawężało. Znajdowałem się w czymś w rodzaju klatki, pomieszczenia nie do przeniknięcia. Po chwili owa chmura przeobraziła się w przerażającą wizję bestii – szatana. Była to straszliwa bestia o ludzko-zwierzęcych formach. Widziałem w swoim życiu różne obrazy mistyków – niemalarzy – którzy przedstawiali demona, ale nigdy nie widziałem tak strasznego, pełnego grozy obrazu jak ten. Przerażający jednak wcale nie był wygląd bestii, ale nienawiść, jaka od niej zionęła. Wyjący, ryczący demon wykrzykiwał okropne, przerażające przekleństwa i zbliżał się do mnie. Wówczas jeden ze stojących przy mnie aniołów rzekł do mnie: „Tylko patrz”. Stałem więc, niczego się nie lękając, bo wiedziałem, że owa bestia nic mi nie zrobi. Było to doświadczenie nienawiści, którą zionie szatan. Wiedziałem, że on mnie nienawidzi. Rzucał wobec mnie przekleństwa i mówił, że zrobi wszystko, żebym został wyrwany ze światła do piekła! Tak bardzo mnie nienawidzi z dwóch powodów. Po pierwsze – jestem kapłanem, a po drugie – chce się zemścić na mnie za dusze, które mnie otaczały, a które pomogłem Bogu zbawić. Tak bardzo szatan nienawidzi kapłanów i nienawidzi też, kiedy się modlimy i ofiarowujemy swoje cierpienia za nawrócenie grzeszników oraz za zbawienie ludzi. Bo jest to wyrywanie dusz z rąk szatana i oddawanie ich Bogu. Każda modlitwa za grzeszników, każde cierpienie, każda przyjęta Komunia św. ma zbawczą moc, kiedy jest ofiarowywana ze względu na Bożą miłość. I za to nas szatan nienawidzi i prześladuje – robi wszystko, by zniechęcić nas do modlitwy i oderwać od Boga, byśmy się nie spowiadali, byśmy nie chodzili do kościoła i byśmy nie czynili dobra. Demonowi chodzi o to, żebyśmy się zamknęli w swoim egoizmie i konformizmie. I przyszedł moment, że bestia chciała się wbić w ścianę światła, którą byłem otoczony. I usłyszałem: „Odmów modlitwę!”. I od razu wiedziałem, jaką modlitwę miałem odmówić. W tym największym odczuciu nienawiści ze strony Złego zacząłem mówić: „Dla Jego bolesnej Męki – miej miłosierdzie dla mnie!”. To były słowa Koronki do miłosierdzia Bożego, ale nieco zmienione, gdyż ja już się znajdowałem po „tamtej stronie”. Moja dusza była przy Bogu i nie przebywałem już między ludźmi. Modlitwę tę razem ze mną odmawiał mój Anioł Stróż, który stał obok mnie. I w tym momencie, w którym wypowiedziałem te słowa, bestia (czyli szatan) zaryczała tak mocno, jakby cały świat się rozrywał – to było przeraźliwe wycie, jakby jakaś bomba atomowa rozrywała świat! I bestia momentalnie się zwinęła i – tak szybko, jak przyszła – powróciła do tej chmurki nad słońcem, i zniknęła. I usłyszałem słowa: „Dałem ci poznać moc Mojego miłosierdzia. Kiedy dusza wzywa Mojego miłosierdzia, szatan staje się bezsilny. Taka jest moc Mojego miłosierdzia. To zostało wam przekazane w Koronce do miłosierdzia Bożego. Dałem ci poznać tę moc, jedno wezwanie wystarczy, aby szatan odstąpił”. Czyściec Czyściec jest samotnością lub jest ciemnością – w zależności od tego, w jakim stanie grzechu ludzie, którzy do niego trafiają, się znajdują. Czyściec jest wielkim cierpieniem. Niektóre pokłady czyśćca niczym się nie różnią od piekła. Z tą tylko różnicą, że z czyśćca jest nadzieja na wyjście na końcu czasów. Na sądzie ostatecznym dusza wyjdzie z czyśćca i będzie zbawiona w niebie. Z piekła natomiast nie ma już nadziei na wyjście, gdyż piekło jest wieczne. Niektórzy ludzie zostają uratowani. Weszli do czyśćca dzięki jakiemuś dobremu czynowi lub dzięki modlitwie. To sakramenty chrztu św. i Komunii św. wyciskają na duszy takie piętno. Do piekła pójdzie ten, kto w chwili śmierci zaprze się Boga i odrzuci Boże miłosierdzie. Bo Bóg do końca, do ostatniego momentu, daje możliwość zbawienia. Choćby nie wiem jak wielki był grzesznik i jak straszne by były grzechy przez niego popełnione, to do ostatniej chwili życia może się on zbawić. Idzie na potępienie ten, kto w tym momencie całkowicie odrzuci Boga. Miałem możliwość rozmawiania i otrzymania daru poznania, czym jest czyściec i jak w nim cierpią dwie osoby z mojej rodziny. Jedna z nich mi powiedziała: „Walczcie o niebo, mów o czyśćcu, mów o tym w kazaniach!”. Jeden z kapłanów przekazał mi to, co mam mówić. Żałował, że on sam o tym nie mówił, i że poprzez złe wybory zmarnował swoje życie. Podkreślał, jak bardzo wdzięczne są nam dusze czyśćcowe za każdą modlitwę. Jednakże zwrócił też uwagę na fakt, iż modlitwy te oraz ofiarowywane w ich intencji Msze św. w takim stopniu im pomagają, w jakim oni sami je cenili za swego życia. To jest niesamowite przeżycie – dusze czyśćcowe wiedzą, kto się za nie modli, ale same sobie, niestety, pomóc nie mogą. Msza św. jest największą potęgą! Dusza czyśćcowa, zbliżając się coraz bardziej do nieba, odczuwa coraz więcej światła i coraz więcej widzi – widzi perspektywę nieba. W czyśćcu panuje straszna tęsknota za Bogiem. Tęsknota ta powoduje przenikliwy ból. Panuje tam niesamowity ból z powodu wszystkich utraconych okazji, kiedy mogliśmy być na Mszy św., kiedy mogliśmy przyjąć Komunię św., kiedy mogliśmy odmówić modlitwę lub uczynić coś dobrego. Ból ten stanowi żal zmarnowanych okazji do dobrego… Każdego dnia Matka Boża odwiedza dusze w czyśćcu – tam nie ma poczucia czasu. Każde odwiedziny Matki Bożej są dla każdej duszy czyśćcowej wielką ulgą. Największą ulgę w cierpieniach dusze te mają w maryjne święta. Najwięcej dusz wychodzi z czyśćca do nieba w dzień Bożego Narodzenia, bo Jezus zszedł na ziemię właśnie po to, by zbawiać. Również dzień Wszystkich Świętych jest dniem takiej wielkiej „amnestii”. Powrót na ziemię Cały czas tęskniłem za niebem, gdyż w oddali widziałem tę światłość oraz skrawki tego niebiańskiego życia, które bardzo mnie pociągało. Bardzo już chciałem tam wejść. I w tym momencie ukazał mi się Pan Jezus w ludzkiej, cielesnej postaci. Chciałem Go zapytać, kiedy będę mógł wejść do nieba. Wiedziałem, że to wszystko było łaską i że ja na to nie zasługiwałem, jednakże wiedziałem też, że moje wyznanie wiary oraz moja prośba o miłosierdzie nie były bez znaczenia. Odczuwałem wielką tęsknotę, żeby wejść do nieba! I wtedy usłyszałem takie słowa: „Posyłam cię z powrotem na ziemię”. Ja zaś zacząłem coś w rodzaju dysputy z Panem Jezusem, gdyż nie chciałem wracać na ziemię – tak dobrze mi tam było! Pan Jezus zaś rzekł: „Tak – wiem, że tu chcesz być, bo Ja tego też pragnę, abyś tu był ze Mną jak najszybciej. Bo pragnę, aby każda dusza ze Mną była tutaj szczęśliwa i była ze Mną jak najszybciej, ale twoja misja na ziemi jeszcze nie jest wypełniona. Jeszcze musisz wiele cierpieć, wiele się modlić i wiele kochać, aby wiele dusz do Mnie przyprowadzić”. Pan Jezus ma niesamowitą czułość i delikatność, która jest nie do opisania! Ja zaś na to odpowiedziałem: „Nie!”. Pan Jezus więc kontynuował: „Jeszcze wróć i mów o tym, co widziałeś. Mów wszystkim, jak bardzo kocham każdą duszę. Mów wszystkim, jak bardzo tęsknię za każdą duszą, aby była szczęśliwa i była we Mnie zatopiona. Mów wszystkim, że czekam na każdego. Mów wszystkim, że Mnie na ziemi mogą spotkać żywego i prawdziwego. Tak jak ty teraz tu widzisz Mnie – tak samo na ziemi każdy Mnie może spotkać w Komunii św. We Mszy św. czekam na was wszystkich. Kiedy kapłan podnosi w konsekracji Hostię, nie skłaniajcie głów, nie zamykajcie oczu, ale patrzcie na Mnie! Bo Ja z tej Hostii patrzę na was, patrzę na wasze życie, widzę was, patrzę na was z miłością i z miłości przychodzę do tych, którzy z miłością Mnie przyjmują, aby napełnić swoją duszę Moją miłością i mocą do walki ze złem. Mów o tym!”. Halucynacje? Po tej końcowej rozmowie z Panem Jezusem, w której odesłał mnie z powrotem na ziemię, usłyszałem słowo: „Wstań!”. Poczułem w tym momencie grunt pod nogami; czułem, że powróciły moje zmysły, wróciło poczucie mojego ciała. Czułem, że jestem na dnie wody, i zastanawiałem się, jak ja się teraz dostanę do brzegu, skoro jestem na dnie oceanu! I usłyszałem słowa: „Wyprostuj się!”. Wyprostowałem się więc i moja głowa wynurzyła się z wody. Byłem zanurzony do wysokości brody. Następnie usłyszałem: „Wyjdź z wody!”. Zacząłem się więc kierować w stronę brzegu i wyszedłem dokładnie w tym samym miejscu, w którym wszedłem do wody. Było to fizycznie niemożliwe, gdyż cały czas trwał odpływ! Powróciłem do życia, bo tak chciał Bóg. Ani przez chwilę nie odczuwałem zmęczenia, nie miałem też uczucia duszenia się czy łapania powietrza. Było to tak, jakbym się po prostu na moment zanurzył i wyszedł z wody – nic więcej! Kiedy wyszedłem na brzeg, usłyszałem: „Usiądź!”. Siadłem więc na piasku, spojrzałem w kierunku wody i zacząłem się zastanawiać. Powróciła mi pamięć. I zadałem sobie przejmujące pytanie: „Co to było?”. Zacząłem znowu wszystko widzieć tak jakby na filmie. Miałem widzenie jak gdyby w dwóch wymiarach – jakbym w tym znowu uczestniczył, a z drugiej strony – jakbym to wszystko obserwował z góry. To było niesamowite! Widziałem cały przebieg zdarzeń od momentu swojego zanurzenia, przez tonięcie aż po wyjście z wody. I znowu zacząłem się zastanawiać: „Co to było? Czy to jest prawdziwe, czy może jakaś halucynacja?”. Anioł I usłyszałem w duchu: „Spójrz – ktoś idzie do ciebie”. Spojrzałem i zobaczyłem mężczyznę w średnim wieku, który szedł w pewnej odległości ode mnie. Miał jasne, dosyć długie, lokowane włosy, był ubrany w koszulkę w ładnych, pastelowych kolorach i niósł ze sobą książkę. Szedł dalej, podniósł rękę i pozdrowił mnie: „Witaj!”. Przywitałem go, po czym rozpoczęliśmy rozmowę. Zapytał mnie: „Jak się czujesz?”. Odpowiedziałem: „Dobrze”. „Na pewno dobrze?”. Odparłem: „Dobrze”. „Potrzebujesz pomocy?”. A ja na to: „Nie”. Ta rozmowa była niesamowita, gdyż on szedł ok. 30 metrów ode mnie, a mimo to miałem z nim dobry kontakt i dobrze go słyszałem! I on tak się do mnie powoli zbliżał i rzekł do mnie: „Ale przed chwilą potrzebowałeś pomocy”. Nie wiedziałem, kim on był i skąd wiedział, co się wydarzyło. Byłem tym mocno zakłopotany. On zaś rzekł do mnie: „Wszedłeś do wody i nie widziałeś, że jest odpływ”. I opowiedział mi to wszystko, co sam przeżyłem! Przyszła mi taka myśl: „Skoro wszystko widziałeś, to dlaczego mnie nie ratowałeś?”. I w tym momencie usłyszałem wewnętrzny głos: „Rozmawiasz z aniołem. Mój anioł przyszedł do ciebie”. Anioł ów opisał mi wszystko aż do momentu, kiedy fala wciągnęła mnie pod wodę. I powiedział mi: „Kilka razy udało ci się wydostać, ale za którymś razem nie wyszedłeś. I długo cię nie widziałem”. Chciałem go zapytać: „Jak długo?”. Byłem tego ciekaw, bo wiedziałem, że po „tamtej stronie” nie ma poczucia czasu. I od razu usłyszałem słowa (nie od niego, ale swój wewnętrzny głos): „Minęło 20 minut ziemskiego czasu… Tam, gdzie byłeś, nie ma czasu, ale na ziemi minęło 20 minut twojego bycia poza ciałem”. I dalej mi anioł tłumaczył: „Długo cię nie było, aż zobaczyłem cię przy brzegu, wynurzającego się spod wody. I przyszedłem, aby ci pomóc wrócić do rzeczywistości”. Na koniec spotkania anioł powiedział: „To do zobaczenia. Zawsze będę blisko, kiedy będziesz potrzebował pomocy, wystarczy, że zawołasz. Przyjdę z pomocą!”. Pewne osoby, które przeżyły śmierć kliniczną, powracają do życia bez żadnych wizji. Jeszcze inne mają wizję zła. Osoby takie zapamiętują tyle, ile Bóg chce, żeby zapamiętały – tyle, ile potrzeba, albo też, ile mogą i powinny przekazać innym. Człowiek nie obudzi się ze śmierci klinicznej tylko dlatego, że chce się obudzić, ale dlatego, że Bóg tak chce. To Bóg włada całym światem. Człowiek nie będzie żył ani jednej sekundy dłużej, niż Bóg to zaplanował. Jeżeli więc występuje doświadczenie śmierci klinicznej, to jest ono w planach Bożych. To nie od człowieka zależy, co w czasie śmierci klinicznej zobaczy i jakich wizji dozna. Ja przeżyłem swoją śmierć. To jeszcze widocznie nie był czas mego odejścia na tamten świat. Czas naszej śmierci jest wyznaczony. Tak mi to zostało przekazane w czasie mojej wędrówki po „tamtej stronie”. Czas naszej śmierci jest wyznaczony w momencie narodzin. Bóg już wyznaczył czas – to, ile będziemy żyć, oraz misję, jaką mamy spełnić. Czy ją spełnimy, to od nas zależy, bo jesteśmy wolni. Okoliczności śmierci się zmieniają. Do ostatniej chwili mogą się zmienić, ale data śmierci jest z góry wyznaczona. „Postanowione ludziom raz umrzeć, a potem sąd” (Hbr 9,27). o. Wiesław Nazaruk OMI Opracował Jan Gaspars Pierwsza część świadectwa TUTAJ. O wiele więcej znajdziesz w naszym sklepie! Twierdzenie, że Bóg nie istnieje, podobnie jak życie po śmierci, jest oszukiwaniem samego siebie. Jest Bóg i Niebo oraz szatan i piekło. Osoby, które przeżyły śmierć kliniczną, doświadczyli obecności Boga oraz życia po śmierci. Wielu sceptycznych lekarzy zmieniło swoje poglądy, po poznaniu faktów związanych z doświadczeniem ludzi, którzy przeżyli śmierć kliniczną. Doktor Jeffrey Long przebadał tysiące osób, które miały takie przeżycia. Badania potwierdzają autentyzm i naukową wiarygodność świadectw tych osób. Z medycznego punktu widzenia były one w stanie śmierci klinicznej i szczegółowo opisywały swoją reanimację, nie mogły jej obserwować własnymi oczami. J. Steve Miller stwierdza, że do 2011 r. ukazało się ponad 900 naukowych publikacji opisujących przeżycia z pogranicza życia i śmierci, i to na łamach tak uznanych czasopism, jak: „Psychiatry”, „The Lancet”, „Critical Care Quarterly”, „Journal for Near-Death Studies”, „American Jour-nal of Psychiatry”, „British Journal of Psychology” i „Resusitation and Neurology”. W książce pod tytułem The Handbook of Near-Death Experiences mówi się o 55 naukowcach, którzy opublikowali 65 raportów po zbadaniu trzech i pół tysiąca udokumentowanych relacji osób z doświadczeniem śmierci klinicznej. Wszystkie te świadectwa potwierdzają najważniejszą prawdę: Bóg istnieje i istnieje również życie po śmierci. W szpitalu w Seattle dr Morse zbadał relacje 121 dzieci, które przeżyły śmierć kliniczną. Analizy te wykazały, że przeżycia pacjentów w wielu istotnych punktach były takie same. I tak na przykład wszystkie dzieci doświadczyły przebywania poza ciałem, a ich świadomość była niezależna od ciała znajdującego się w stanie klinicznej śmierci. Co więcej, pacjenci mieli wyostrzoną świadomość i odczuwali głęboki pokój. Przeszli oni przez ciemny tunel, na końcu którego czekało ich olśniewające światło. Dane im było zobaczyć także „film z całego życia”. Spotkali się ze swymi zmarłymi krewnymi, przyjaciółmi, jak też z nieznanymi im osobami. Doświadczyli rzeczywistości nieba i piekła, a następnie wrócili do ciała. Płaska linia elektroencefalografii (EEG) u osób, które przeżyły śmierć kliniczną, wskazuje na fakt, że mózg jest w stanie śmierci i nie ma możliwości wytwarzania doznań, o których te osoby opowiadają. Ich doświadczenia nie mogą więc być wynikiem halucynacji lub wytworem mózgu, lecz są dotknięciem duchowej rzeczywistości. Daj mi jeszcze jedną szansę! Ciężko ranny Amerykanin po wypadku samolotu trafił do szpitala. Miał poważne obrażenia: poparzenia i uraz mózgu. Lekarze stwierdzili, że nie ma szans na przeżycie. Mężczyzna czuł potworny ból. W pewnym momencie znalazł się poza swoim ciałem, w świecie duchowym. Miał pewność, że ten świat jest bardziej realny od rzeczywistości, którą poznał zmysłami. Najbardziej zdziwiła go całkowita utrata świadomości czasu i odczucie podróżowania w kierunku niesamowitego światła promieniującego od Boga Stwórcy. To światło, chociaż było potężniejsze niż dziesiątki tysięcy słońc, nie oślepiało, ale zapraszało na spotkanie z Nim. Poza Bożym światłem panowała przerażająca ciemność piekła. Kiedy mężczyzna na nią spojrzał, od razu wiedział, że jest wieczna i nieodwracalnie oddzielona od nieba. Zrozumiał wówczas, że ta ciemność była obrazem jego dotychczasowego życia. Ciemność piekła była tak odrażającą rzeczywistością, że nawet największemu wrogowi nie życzyłby, aby się w niej znalazł. Amerykanin uświadomił sobie, że oto znajduje się na krawędzi i czeka go całkowite, wieczne oddzielenie od światła Boga. Zrozumiał jednocześnie, że Pan Bóg pragnie go wybawić z tej bezmiernej ciemności. Z głębi serca zawołał: „Żałuję, daj mi jeszcze jedną szansę, chcę żyć!”. W tym samym momencie ciemność ustąpiła, a mężczyzna znalazł się w strumieniach złocistego promieniowania życia i światła pochodzącego od Boga. To było szczytowe doznanie pełni życia w wolności i miłości. Mężczyzna doświadczył niewypowiedzianej miłości i majestatu Boga oraz pewności, że Pan Bóg go kocha i będzie troszczył się o niego przez całą wieczność. Wtedy usłyszał polecenie, że ma wrócić do życia na ziemi. Wszyscy, którzy przeszli przez śmierć kliniczną, zgodnie potwierdzają, że w życiu człowieka najważniejsza jest miłość. Jeżeli będziemy dojrzali w miłości, to po śmierci czeka nas niewyobrażalnie piękny świat i miłość, której nie można wyrazić słowami. Niewidomi widzą Niewidomy od urodzenia Brad Barrows nie odbierał w mózgu żadnych obrazów. Tymczasem w czasie śmierci klinicznej widział wszystko: nie oczami ciała, lecz wzrokiem umysłowym. Niewidoma 22-letnia Vicka także nie miała od urodzenia żadnych wzrokowych wrażeń czy obrazów. Dziewczyna miała tylko zmysł smaku, słuchu, dotyku i węchu. Podczas wypadku samochodowego doznała złamania kręgosłupa i pęknięcia podstawy czaszki. Vicka wspominała później, że znalazła się nad miejscem wypadku i po raz pierwszy w życiu mogła obserwować wszystko, co działo się z jej ciałem: jak była wieziona ambulansem do szpitala, jak operowano jej ciało… Dziewczyna dziwiła się, że unosi się pod sufitem. Próbowała komunikować się z lekarzami, ale bez skutku. Przestała się więc martwić swoim ciałem. Nagle Vicka przeniknęła przez kolejne kondygnacje szpitalnego budynku i znalazła się nad dachem całej budowli. Czuła się wolna i przepełniała ją radość. Niespodziewanie trafiła do ciemnego tunelu i przesuwała się w kierunku oddalonego światła. W miarę zbliżania się do niego coraz wyraźniej słyszała przepiękną muzykę i pieśni uwielbiające Boga. W końcu dziewczyna znalazła się w niesamowitym miejscu pełnym światła. Także ludzie, których tam spotkała, byli jakby z niego utkani. Vicka przyznała, że to światło było odczuwane jako miłość. Wszystko emanowało miłością. Co więcej, dziewczyna spotkała dwie niewidome i upośledzone koleżanki ze szkoły, które zmarły w wieku 11 i 6 lat. W niebie nie były już takimi jak na ziemi dziećmi, lecz zdrowymi, pięknymi i dojrzałymi osobami. Spotkała też swoją babcię oraz małżeństwo, które się nią opiekowało w dzieciństwie. W tej nowej rzeczywistości Vicka znalazła odpowiedzi na wszystkie swoje pytania. W pewnym momencie obok niej pojawiła się postać pełna światła. To był Chrystus. Pan Jezus przytulił ją, napełniając ją miłością i ciepłem, a Jego spojrzenie przenikało każdą cząstkę jej osoby. On widział wszystko i wiedział o niej wszystko. Wtedy Vicka zobaczyła całe swoje życie od chwili narodzin, a potem usłyszała, że musi wrócić na ziemię do swojego ciała. Naukowiec Kenneth Ring przeprowadził wywiady z 14 osobami niewidomymi od urodzenia, które przeżyły śmierć kliniczną. Wnioski z nich są jednoznaczne: ich przeżycia są takie same jak osób widzących, tzn. bazują na percepcji wzrokowej. Osoby te widzą wszystko dookoła, w tym samym momencie, pod kątem 360 stopni. Komunikacja z innymi osobami przebiega telepatycznie, na zasadzie przekazywania myśli. Relacje te zostały potwierdzone przez zewnętrznych świadków. Wskazuje to na autentyczność ich przeżyć. „Ja jestem światłością świata” Wspólnym doświadczeniem dla osób różnych kultur i religii, które znalazły się na progu śmierci, było spotkanie świetlistej Boskiej Osoby Jezusa Chrystusa. Czuli oni Jego nieskończoną miłość i akceptację, oglądali obrazy dobrych oraz złych myśli i czynów z całego swojego życia i widzieli jasno, w jaki sposób ich postępowanie wpłynęło na nich samych oraz na innych ludzi. Wszyscy spotykali Jezusa Chrystusa, prawdziwego Boga, który powiedział o sobie: „Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia” (J 8,12). Ci, którzy doświadczyli śmierci klinicznej, zgodnie stwierdzają, że gdy ich ciało było w stanie śmierci, to ich świadomość jeszcze bardziej się pogłębiła i wyostrzyła. To właśnie wtedy w pełni zrozumieli, że kochający Bóg istnieje oraz że istnieje życie wieczne, niebo, czyściec i piekło; zrozumieli również, jak wielkie znaczenie mają międzyludzkie relacje miłości w czasie ziemskiego życia. Profesor Howard Storm z Uniwersytetu Northern Kentucky był ateistą. Podczas urlopu pękł mu wrzód i przebił dwunastnicę. Gdy profesor dotarł do szpitala, stracił przytomność. Ustały wszystkie czynności jego organizmu. I choć stwierdzono u niego śmierć kliniczną, on miał świadomość, że żyje. Storm widział swoje ciało na łóżku szpitalnym i słyszał, jak grupa ludzi wołała go, aby poszedł z nimi. Otoczyli go i prowadzili w nieznanym kierunku, aż znalazł się w miejscu, gdzie wszystko było czarne jak smoła. Storm zaczął wówczas odczuwać paniczny lęk i wtedy powiedział, że nie pójdzie ani kroku dalej. Wtedy ludzie, którzy go otaczali, nagle stali się agresywni, zaczęli go szarpać i popychać, używając bardzo wulgarnego języka. Ich agresja narastała do tego stopnia, że przeradzała się w czysty sadyzm. Profesor doświadczał strasznego, niewyobrażalnego bólu i wtedy usłyszał wewnętrzny głos, który mówił mu, by wezwał na pomoc Boga. Gdy Storm zaczął wypowiadać słowa modlitwy, przerażające istoty, które go torturowały, wpadły w szał złości, krzycząc: „Nie ma Boga, nikt cię nie usłyszy!”. Maszkary zaczęły strasznie bluźnić, lecz w końcu się wycofały. Profesor jeszcze intensywniej się modlił. Widział, że słowa modlitwy działały na złe duchy jak śmiercionośne pociski. Wówczas Storm zrozumiał, jak przerażające jest życie bez Boga. Ci źli ludzie, którzy go torturowali, czynili to, ponieważ – tak jak on sam do tej pory – odrzucili Boga i żyli sami dla siebie, będąc absolutnymi egoistami. W tym momencie profesor pojął, że przez całe swoje życie kierował się tylko egoizmem i że niewiele mu brakuje, aby na całą wieczność stać się takim jak ci ludzie, którzy go torturowali. Zrozpaczony zaczął więc wołać: „Jezu, ocal mnie!”. Wtedy zobaczył światło, jaśniejsze niż słońce, z którego wyłoniły się dłonie i ramiona, aby go dotknąć. Jezus podniósł go i przytulił do piersi. Ten dotyk Miłości ocalił go i przywrócił mu życie. Doświadczając bezinteresownej miłości, mężczyzna płakał z wielkiego wzruszenia i radości, gdyż odnalazł największy skarb. Howard Storm cudownie wyzdrowiał i odtąd diametralnie zmienił swoje życie, całkowicie oddając się pod panowanie Chrystusa. To, co najważniejsze w naszym życiu na ziemi, to dojrzewanie do miłości – czystej i bezinteresownej. W chwili śmierci tylko z niej będziemy sądzeni. Świadectwa osób z doświadczeniem śmierci klinicznej są zaproszeniem skierowanym do naukowców, ażeby badali zależności między ludzkim mózgiem i świadomością. Relacje pacjentów potwierdzają fakt, że śmierć mózgu nie powoduje unicestwienia ludzkiej osoby, ale że po śmierci ciała dusza ludzka nadal istnieje. Człowiek ma nieśmiertelną duszę, czyli wyposażony jest w duchowy umysł, który działa poprzez materialny mózg. Jest on organem ludzkiego ciała, poprzez który duchowy umysł nawiązuje kontakt z materialnym światem. Natomiast świadomość jest wyrazem aktywności niematerialnego umysłu, czyli duszy. Owocem doświadczenia z pogranicza życia i śmierci jest głębokie przekonanie, że życie po śmierci jest rzeczywistością bardziej realną aniżeli świat poznawany naszymi zmysłami, oraz pewność, że Pan Bóg nas bardzo kocha i pragnie wszystkim dać udział w wiecznej radości nieba. źródło: zapytał(a) o 18:05 Jak myślisz, jak wygląda niebo, a jak piekło ? jw. W takim razie jak nie istnieje, to co staje się z Duszą człowieka po śmierci ? Ostatnia data uzupełnienia pytania: 2010-07-19 18:06:26 To pytanie ma już najlepszą odpowiedź, jeśli znasz lepszą możesz ją dodać 1 ocena Najlepsza odp: 100% Najlepsza odpowiedź Jeśli zamknę oczy i ktoś nagle powie: Ania wyobraź sobie niebo, ukazałby m się następujący obraz: Naprzeciwko mnie znajdują się 3 trony: po środku zasiada Bóg, z lewej strony Jezus Chrystus, a z prawej Duch Święty (w postaci gołębicy). Wokół tysiące aniołów składają cześć Trójcy Świętej. Nagle zauważam, ze podemną nie ma żadnego gruntu i również trony wiszą tak jakby w powietrzu. Oprócz tronów nie znajduje się tu nic więcej tylko biała przestrzeń z nielicznymi chmurami. Nie widzę żadnego horyzontu, żadnych przedmiotów.. na pierwszy rzut oka nie za wesoło.. Jednak jakaś siła sprawia, ze czuje się niesamowicie dobrze i dołączam do grupy aniołów stojących przed tronem Pana.. - mówiąc szczerze nie za bardzo podoba mi się taka wizja nieba ;d Ale cóż.. coś takiego widzę jak zamykam oczy ;pGdyby ktoś kazał mi w ten sam sposób opisać piekło wyglądałoby to tak:Stoje na skalach, szarych skalach, wokół również jest bardzo szaro, wszystko zamglone, ledwo widoczne, niebo zamiast błękitu przybrało czarna barwę...Samo miejsce mnie przeraza i odczuwam strach.. Nagle zdaje sobie sprawę ze podemną jest wielka przepaść i nie widać jej końca,. i wtedy ktoś z całej siły spycha mnie ze skały.. Wydaje mi się, ze spadam wieczność, drżąc cala w panice... W końcu uderzam o grunt.. potworny ból...Rozglądam się, mgła zrobiła się gestrza i czerwona, niesamowita duchota. Czuje siarkę.. jest mi gorąco, nie mogę oddychać.. czuje, ze temperatura przekracza 100C... czuje jak ścina się moje białko.. jak krew zaczyna się gotować... i jest coraz gorzej... nagrzana skala niesamowicie parzy, ale nie mogę się podnieść... nagle zostaje otoczona przez grupę strasznych demonów o niezwykle przerażających twarzach... zbliżają się do mnie,bawią się mną... lepiej nie będę mówić w jaki sposób... Niesamowite męczarnie.. nie do wytrzymania.. przez wieczność..Nie wiem czy dokładnie o to Ci chodziło, ale opisałam moje wyobrażenia jak potrafiłam najlepiej :) Kazdy wyobraża sobie to inaczej, ale nikt z żyjących nie wie jak jest naprawdę...Jeśli chodzi o to czy wierze, ze niebo i piekło istnieje.. odpowiedz brzmi: Jestem tego pewna Odpowiedzi blocked odpowiedział(a) o 18:07 troche mnie przeraża myśl tego co będzie po smierci .boje się , że nicośc .ale jestem wierząca , i staram wykluczyc sie taką możliwość ;)niebo wyobrażam sobie jako bezpieczne miejsce , wiecznie szczęśliwe .piekło jako ciągły niepokoj , strach , gorycz . blocked odpowiedział(a) o 01:15 Nie wierzę w piekło,ani w wymysł wyobraźni ludzkiej. ziuziu51 odpowiedział(a) o 18:07 Moim zdaniem niebo to chmury itp, a piekło nie istnieje ;p mzd. piekło jak i niebo to stan duszy po śmierci. nie podzielam zdania, że piekło nie istnieje, ponieważ zawsze jest coś przeciwstawnego. Niebo ani piekło nie może wyglądać. Niebo i piekło to stan duszy, a nie ściśle określone miejsce. Mimo to, wierzenia przez lata w różnych kulturach były bardzo różne. Słyszałam, że dawniej piekło wyobrażano sobie jako zjazd po ostrzu w otchłań, taka piekielna zjeżdżalnia. radziooo odpowiedział(a) o 15:30 Żyj tak, aby twoim znajomym zrobiło się nudno, kiedy umrzesz (Julian Tuwim)Piekło Piekło to totalna katastrofa człowieka, zupełne rozminięcie się z ostatecznym celem życia i związana z tym całkowita rozpacz. Nikt tam nas jednak nie "wtrąca" lecz jest to świadomy wybór decydowania samemu o sobie - bez udziału Boga. Ponieważ w Bogu jest wszystko, inni ludzie, świat, światło poza nim nie pozostaje nic. Człowiek odrzucając Boga jest sam i przestrzeni całkowicie pustej i ciemnej. Do czasów ostatecznych mieszka tam zło, ale gdy świat zostanie przemieniony zło zniknie. Nie będzie to stan wspólnoty z innymi znajdującymi się w piekle. Nie będzie żadnej formy łącznika, każdy w "piekle" będzie sam bez możliwości porozumienia nawet z diabłem, bo tylko w Bogu jest wszystko, a więc i nośnik jakiejkolwiek komunikacji. Bez możliwości tworzenia - bo brak budulca, określenia - bo brak kierunków - po prostu totalna pustka. Jedyna rzecz to wiedza o tym że jest Bóg w którym jest wszystko, Bóg który już ostatecznie jest przez człowieka utracony (odrzucony).Czy można wybawić z piekła ? Niestety nie - problemem jest to że do owej osoby nie dotrze jakakolwiek informacja - bo sama osoba wybrała jej - Pełnia życia, przemieniona ziemia, nowe sobą - Pozostaniemy w naszej własnej tożsamości, będziemy znali starych znajomych, poznawali nowychWspaniałe ciała - Budulec naszego ciała wymienia się co 7 lat, więc to nie materia stanowi o istocie nas samych. Po zmartwychwstaniu otrzymamy nową materię budującą nas, meterię która będzie mieć niezwykłe właściwości, takie jak ciało Jezusa po - Św. Teresa z Lisieux umierając mówiła "wchodzę do życia". Możemy być pewni naszej niespożytej aktywności pełnej nowych doznań i przeżyć. Polecam lekturę Pisma Świętego, tam wszystko doskonale opisane znajdziesz. A nawet jeśli nie dokońca, to dlatego, że niektóre rzeczy nie zostały tam napisane, bo byśmy tego po prostu nie zrozumieli! Jak interesują cię te tematy - Apokaliopsa wita :D Mersia odpowiedział(a) o 21:57 Uważam, że istnieje możliwość przejścia do nowego życia, ponieważ według mnie jest to bardzo możliwe, że człowiek przy śmierci odczuwa najpierw ogromny ból, a potem wszystko ustaje, tak na około minutę, potem robi się jasno, jaśniej...I budzimy się w tym samym miejscu, po raz pierwszy otwieramy oczy i jedyne co widzimy to naszą uradowaną mamę, kilkoro lekarzy i pielęgniarki. Jesteśmy mali i słabi, a z dnia na dzień rośniemy, rośniemy, aż w końcu osiągniemy swoje gdybym dostała prośbę o wyobrażenie sobie tych dwóch światów, wyglądało by to mniej więcej w ten sposób:Niebo: Giniemy, robi się pusto i ciemno, potem coraz jaśniej i jaśniej. Jesteśmy w jasnej nicości. Dookoła są wszędzie chmury, wszystkie zmarłe przezroczyste dusze bawią się jak ludzie w normalnym świecie. Psy, koty ganiają się razem, dzieci grają w ,,piłkę" dorośli rozmawiają, a do świętej Trójcy można dostać się za pomocą schodów z chmury, siedzą na tronie i dyskutują o wszechświecie i historii świata. nad nami latają postacie ubrane w białe szatki z białymi skrzydełkami i aureolami nad głową. Tą ,,radość" widzimy przez wielką złotą bramę, ale na razie stoimy przed ołtarzo-podobnym kamieniu, gdzie zostajemy odpowiednio ocenieni, również jak i w przypadku grzechów, czynów. Wejście już zależy od naszych czynów, jeżeli byliśmy wystarczająco posłuszni Bogu i jego synowi, przechodzimy dalej. Jeżeli mamy coś na sumieniu, idziemy do czyśćca. (tak sobie to wyobrażam)Czyściec: pomieszczenie żółtawo-białe. Są tam nagie dusze, myjące się pod wodą święconą. (tak sobie to wyobrażam)Piekło: Jeżeli nasze czyny nie były wyjątkowo dobre, spadamy w czerwono-czarną nicość. Stajemy oko w oko z diabłem. Mówi do nas szatańskim głosem coś w nieznanym języku, po czym spadamy w ogień. Ból ogromny, są tam ludzie którzy również zgrzeszyli, w tym same diabły i złe osoby. Nad nami latają małe demony a gdy popatrzymy w górę widzimy czarny zamek do którego wejście jest wzbronione, najprawdopodobniej dom samego szatana, ogólnie czujemy wielki ból podobny do dźgania nożem, lecz tym razem wieczny. (tak sobie to wyobrażam)Ale ogólnie to nie zaprzątam sobie tym głowy, a to co powiedziałam zapewne mija się z prawdą ale to moja wizja tych dwóch światów + czyściec. :DPozdrawiam cieplutko. ♥ Mal122 odpowiedział(a) o 13:30 Niebo Niebo wyobrażam sobie jako wielkie ogrody, tęcze na chmurach, kolorowe ścieżki, polany i kwiaty oraz chmury. Ludzie chodzą tam, rozmawiają ze sobą i są zadowoleni, dzieci się bawią. Stoi tam też tron, na którym siedzi Bóg. Z ludźmi chodzą też Święci, którzy również z nimi są szczęśliwi. Zdaje mi się, że w niebie może być podobnie do mojego że pali się tam niewyobrażalnie ogromny ogień, w którym są ludzie. Ludzie są ''zakopani'' w smole, wyciągają z niej ręce, jakby chcieli, aby ktoś ich wyciągnął. W tle słychać płacz, piski i śmiech sobie, że jest tam mniejszy ogień niż w piekle, nie ma tam szatana, lecz ludzie w nim siedzą. Z góry obmywa ich Woda Święcona. W piekło nie wierzę, a niebo? w sumie sama nie wiem, ktoś mi kiedyś powiedział żeby nie zadawać sobie takich pytań np. Ciekawe jak jest po śmierci i właśnie jak jest w niebie.. Sevilla odpowiedział(a) o 18:06 uważam, że nie ma czegoś takiego jak 'niebo' i 'piekło' . A ja tam wierzę ze i Raj i Piekło jest... i myślę, ze należałoby dokładnie przestudiować Biblię i Boską Komedię Dante'go:]]] nie istnieje . a np. spowiedz ? ks. wymyślili to żeby wiedzieć więcej o ludziach a duszą . jak umrzesz i ożyjesz to mi powiesz ok ,./? wkońcu tego nikt nie wie . to kolejny wymysł. ! Sevilla odpowiedział(a) o 18:13 wg mnie po śmierci jest to, w co wierzysz. Po prostu . dusza umiera jak ciało...logiczne .iNNa. odpowiedział(a) o 19:01 Ja się takimi rzeczami nie przejmuję.. Co ma być to będzie, interesuje mnie to co jest tu i teraz ;]] To jest akurat wielka tajemnica i żaden żyjący jej nie może potwierdzić.. Jej jedynym rozwiązaniem jest po prostu śmierć blocked odpowiedział(a) o 19:34 Ja osobiście uważam, iż nie ma nic. A jeśli jest coś, to jestem za reinkarnacją. Człowiek umrze a dusza razem z nim. A jeśli nie to dusza odradza się w innym wcieleniu. Chrześcijanka z przymusu :) blocked odpowiedział(a) o 18:05 niebo niebieskie piekło czerwone blocked odpowiedział(a) o 18:05 moim zdaniem tez to nie istnieje c; Zixella odpowiedział(a) o 18:06 niebo jest piekne i niebieskie, a pieklo czerwony i gorace:d Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub Jak jest po tamtej stronie? Ci, którzy przeżyli śmierć kliniczną, twierdzą, że lepiej niż po tej. Ale czy mamy wierzyć ich wizjom? – Ile razy ja już umierałem? - kaskader Krzysztof Fus próbuje podliczyć. I wychodzi mu, że ze wszystkich aktorów, których zastępował na planie, gdy trzeba było umierać, większość już nie żyje, w tym Cybulski, Perepeczko, Holoubek. Za każdego ginął po kilka razy. Fus tak się obył z umieraniem, że aż trzykrotnie był w stanie śmierci klinicznej. Za pierwszym razem po tym, gdy wyleciał z kolejki na Kasprowy. Miał tylko zeskoczyć na najbliższą gałąź drzewa, a spadł na ziemię. Był bez zabezpieczenia. Źródło: Newsweek_redakcja_zrodlo Śmierć kliniczna to temat, który dalej wzbudza wiele kontrowersji. Chodzi o związane z tym stanem spotkania z Bogiem lub ze zmarłą rodzinką. Kto przeżył śmierć kliniczną i czym jest ten stan? Niezależnie od tego, czy wierzymy w Niebo czy nie, są ludzie, którzy zarzekają się, że kiedyś je odwiedzili. Byli tam na chwilę, ale zdążyli spotkać rodzinę, znajomych, a nawet samego Boga. Takie spotkania przeżyli w trakcie śmierci klinicznej. Czym ona jest i kto ze znanych osób jej doświadczył?Śmierć kliniczna: co to takiego?Śmierć kliniczna to stan, w którym zanikają widoczne oznaki życia. Serce przestaje bić, ustaje akcja oddechowa i dochodzi do zatrzymania krążenia. Czym zatem różni się śmierć kliniczna od śmierci biologicznej? Tym, że podczas śmierci klinicznej występuje aktywność mózgu. U niektórych pacjentów można nawet przywrócić oznaki pracy serca prowadzi do uszkodzenia narządów, ale przede wszystkim mózgu. Zmiany mogą okazać się nieodwracalne. Przywrócenie oznak życia poprzez reanimacje jest możliwe tylko przez pierwsze 4 minuty od momentu wystąpienia śmierci klinicznej. Zdarzają się jednak TEŻ: Trupia farma - przerażający teren badań naukowców. Co się na nim znajduje?Śmierć kliniczna: znani ludzie, którzy ją przeżyliJedną z takich osób jest Sharon Stone, która ujrzała tunel światła i swoich zmarłych znajomych. Jak podaje Sharon twierdzi, że wszyscy przyjaciele, których spotkała w Niebie, byli dla niej mili i uprzejmi. Wszystko trwało bardzo krótko, ale aktorka uważa, że to, co widziała było prawdziwe. Później obudziła się w swoim ciele. Przyznała również, że po tej sytuacji, jej życie całkowicie się zmieniło. Kolejną słynną osobą, która stanęła twarzą w twarz ze śmiercią, jest Slash. Gitarzysta otwarcie mówi o swoich ekscesach i o tym, że zdarzyło mu się parę razy umrzeć. Jednego razu przedawkował heroinę w San Francisco. Artysta opowiada, że do jego hotelowego pokoju o godzinie 5 rano zapukali dilerzy. Mieli ze sobą narkotyk więc Slash, bez chwili zawahania, postanowił wziąć od razu wszystko. Gitarzysta obudził się w że Ozzy Osbourne przeżył śmierć kliniczną, chyba nikogo nie dziwi. Pytanie brzmi, czy jest coś, czego nie doświadczył Król Ciemności? Tutaj Was zaskoczymy! Otóż Ozzy, jakimś cudem, nigdy nie przedawkował narkotyków. Może nie istnieje taka dawka, która powaliłaby tego człowieka? Jednak artysta przeżył bliskie spotkanie ze śmiercią w 2003 roku, kiedy w trakcie jazdy na quadzie po swojej posesji, trafił na wybój i wyskoczył w powietrze, a po upadku maszyna uderzyła w niego, łamiąc mu żebra. Wokalista wpadł w śpiączkę. Ochroniarz rozpoczął Gahan z zespołu Depeche Mode również wywinął się śmierci. Po wstrzyknięciu "speedbala" (mieszanki kokainy z heroiną) artysta był w stanie śmierci klinicznej przez dwie minuty. Opowiadał później, że czuł, jak jego dusza ucieka z ciała i krzyczy. W biografii wokalisty możemy przeczytać, że sanitariusze nazywali go Kotem. Twierdzili, że wzywano ich do domu muzyka tyle razy, że musiał mieć dziewięć kliniczna: jak wygląda?Czy w stanie śmierci klinicznej ludzie widzą anioły, Boga i rodzinę? Tego nie wiemy. Według naukowców to, co widzimy w tym stanie, jest spowodowane zaburzeniami funkcjonowania mózgu, wynikającymi z niedokrwienia kory mózgowej, niedotlenienia czy naruszenia normalnej fizjologii mózgu. Powołując się na Wikipedię, najlepszą skarbnicę wiedzy, czytamy, że szyszynka w stanie śmierci klinicznej może produkować duże ilości silnej substancji psychoaktywnej. Do płynu mózgowo-rdzeniowego uwalniane są endorfiny, które hamują ból i zamiast tego odczuwamy kliniczna: straszne historieJednak ludzie, którzy byli w stanie śmierci klinicznej, opisywali rzeczy, o których nie mieli prawa wiedzieć. Taką historię przedstawia film oparty na faktach, "Niebo istnieje... naprawdę". W 2003 roku, 4-latek o imieniu Colton, przechodził operację pękniętego wyrostka robaczkowego. W trakcie zabiegu jego serce na chwilę się zatrzymało i chłopczyk przez 4 kolejne dni leżał w śpiączce. Po czterech miesiącach od tamtej sytuacji, Colton opowiedział swoim rodzicom co widział, kiedy był nieprzytomny. Twierdził, że spotkał w Niebie swoje dwie siostry. Jak się okazało, zanim urodził się chłopiec, matka Coltona, Sonja Burpo, była w ciąży, ale poroniła. Dziecko przyznało również, że widziało dziadka. Sęk w tym, że ten zmarł, zanim urodził się filmem, który porusza kwestie śmierci klinicznej, ale nie jest oparty na prawdziwej historii, jest "Linia życia" z Julią Roberts, Kieferem Sutherlandem, Kevinem Baconem i Williamem Baldwinem. Studenci medycyny postanawiają sprawdzić, co dzieje się z człowiekiem po śmierci. Przygotowują do tego salę, leki i wyposażenie do reanimacji. Każdy ze studentów przeżywa to na swój własny sposób. Film Joela PRZEGAP: Dzieci z kryształowymi oczami. Kim są i jakie niespotykane zdolności posiadają? Magnetyczna Górka - niezwykłe zjawisko koło Wałcza. Na czym polega jej fenomen? 5 najstraszniejszych cmentarzy na świecie. Oto nawiedzone miejsca, w których straszy Wierzycie w spotkania z Bogiem w stanie śmierci klinicznej? Karolina Woźniak Redaktor antyradia

jak wygląda niebo po śmierci